To była męska wyprawa. Wspólną decyzją zaplanowaliśmy trasę, po płaskim do Koprzywnicy przez Bogorię, po górkach Jachimowice-Chobrzany-Obrazów. Podczas postojów rozpusta, jedzenie szarlotki, sernika, popijanie Tigera. Sernik zadziałał na "Najmądrzejszych" jak doping, ja ze Sławkiem mozolnie pod górki, reszta jak na skrzydłach.

Czytaj więcej: Koprzywnica [28.10]

Podobno normalni ludzie w takie dni nie wsiadają na rower... Nie wiem, ile w tym prawdy - pod Bramą stawiła się szóstka cyklistów, niechętnych przerywać trwający od początku marca ciąg niedzielnych wycieczek. Trasa miała prowadzić do lasu - znowu. Jednak w Trześni, na przeprostce mniej-doświadczonego-życiowo logistyka, logistyk doświadczony-bardziej zaproponował zmianę planu i powrót "naszą" stroną Wisły, po przekroczeniu jej promem w Tarnobrzegu.

Czytaj więcej: Grębów - Tarnobrzeg [21.10]

Obudziłam się za pięć ósma, spojrzałam za okno i głośno powiedziałam, co sądzę na temat tego deszczu, którego jeszcze kilka godzin wcześniej nie było. Po szybkich konsultacjach z Ewą postanowiłam jednak wykorzystać okazję i wybrać się na wycieczkę. Chwilę po 9 stawiłyśmy się obie pod Bramą, gdzie czekali na nas pozostali nieustraszeni - Fuji (który miał ochotę na Bałtów), Paweł (który przygotował się na Bałtów i nawet w domu zapowiedział, że wróci wieczorem) oraz siłą wyciągnięty na rower Sławek (który wraz z nami zbojkotował Bałtów). Zachciało nam się jechać po raz kolejny "po płaskim". Padło ponownie na Krawce oraz Budę Stalowską (ale tak się złożyło, że skład od zeszłego tygodnia całkiem się zmienił, więc nikt nie marudził, że znowu to samo).

Czytaj więcej: Buda Stalowska jesienią [07.10]

Piękny październikowy sobotni poranek iście zimową temperaturą zachęcał do spacerów, więc tak też uczyniłam – wyprowadziłam rower na spacer i spokojnym krokiem ruszyliśmy w stronę bramy Opatowskiej. Oczywiście, jak wszyscy wiemy, rower służy do jeżdżenia na. Więc jak nie jeździ to znaczy, że trzeba wydymać.
Na szczęście pod Bramą niespodziewanie znalazł się Sławek (jak wiadomo, Sławek pojawia się w różnych dziwnych miejscach i tylko po zdjęciach możemy wnioskować, czy był naprawdę czy się nam tylko zdawało), więc i dymanie odbyło się jak trza. Nawet zostało udokumentowane.
No i pojechaliśmy.

Czytaj więcej: Wólka Szczecka (zakończenie sezonu) [13-14.10]

W najgorszym wypadku aurowo-czasowym to moja ostatnia wycieczka w tym sezonie... Jest mi miło, że była udana zarówno pod względem pogodowym jak i "składowym" (chociaż znowu nie było Doktora!!!).

Z lenistwa oraz innych nierzadko ciekawych powodów postanowiłam poczekać na cyklistów na przystanku przy skręcie na Zawisełcze. Nadjechali po 9 i w liczbie tuzina pełną parą ruszyliśmy w stronę Koprzywnicy.

Czytaj więcej: Baranów Sandomierski [23.09]