Stanisław wyjechał z Sandomierza w niedzielę 1 czerwca. Equipa odprowadziła go do Baranowa Sandomierskiego, uroczyście żegnając oraz życząc powodzenia.



W niedzielę 8 czerwca dostałam mejla z informacjami od naszego Czempiona.
Po tygodniu podróży był już w Austrii, a dokładniej w Trumau, gdzie nocował u znajomego.
Na liczniku już ok. 900km.
Następnego dnia Stachu wyruszył w dalszą drogę: do miejscowości Ilz (planowany dystans na poniedziałek 9 czerwca to 135km).
Aha, w PeeSie dopisek: "skóra na pupie jak na arbuzie :-)"



12 czerwca - poranny sms: "*****, leje od wczoraj od 16. Zwijam mokry majdan i trzeba jechac, ale do dupy, wszystko plywa. Musze w piatek przejechac granice, moze tam sucho. Pozdro z basenu."

Załamanie pogody i ducha pewnie też, ale Stachu nie poddaje się (zresztą co ma robić innego niż jechać dzielnie przed siebie?).



13 czerwca - sms w samo południe: "Wyprawa stanela w Faak, leje strasznie. Wyprawa pije wino w recepcji i coraz bardziej ma swiat w dupie. 30km do granicy [austriacko-włoskiej], ale pech. Poruszenie, ze jade do San Remo."

Eh, piątek trzynastego?



14 czerwca - sms przedpołudniowy: "Jestem w Italii, szczesliwy i nie bardzo wierze, ale jestem. Buziaki i pozdro. Calej grupy rowerowej wstydu nie przynioslem, ha ha."



20 czerwca - sms chwilę po 9: "Powiem skromnie: jestem na miejscu. 2200km, rekord zrobilem wczoraj - 178km jednego dnia, ale dzis nogi troszke wiem, ze sa. Pozdrowienia z San Remo. Ide na plaze."


Zdjęcia z wyprawy do obejrzenia w galerii.