Ja jedna, ich sześciu. Cel – Baranów Sandomierski, bo tam o 12:00 Jarmark Ludzi z Pasją – a my jesteśmy takimi ludźmi, mamy pasję i ją pielęgnujemy. Jedno pytanie jakie padało na zbiórce to: o co chodzi z tym trzonem grupy??? Kto to jest??? 

Focia zrobiona i jazda do Koprzywnicy na pierwszy postój zasilania ubytków elektrolitów oraz obieranie kierunku, którędy na prom. Jednak była mapa, była droga, był też pociąg towarowy, był wiaterek, pot na czole, był też piach na drodze. 
Wisełkę przepłynęliśmy, w Baranowie się znaleźliśmy i do centrum pojechaliśmy. Tutaj wystawka wozów strażackich, kilku niedobitków dnia wcześniejszego, lans po alejkach i okupacja ławki w cieniu z lodem na patyku. Do Jarmarku mamy jeszcze dużoooo czasu, więc czekamy. Pojawiła się chodząca informacja... co było wczoraj, co będzie dzisiaj, a lodów z maszyny nie ma.
 

Na placu imprezy pusto, nie ma kiełbasek, są stragany z zabawkami i innymi świecidełkami, Jarmark dopiero się rozkłada, ale informacja nam zdradziła, że to wystawka Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Baranowie Sandomierskim. Trochę pod parasolami posiedzieliśmy, drogę powrotną obraliśmy i ruszyliśmy.
Niechcący zajechaliśmy na Siarkopol, przy okazji go zwiedziliśmy... W Cyganach uzupełnianie płynów i wszystko na zielono. Z kopyta a raczej pedała pędzimy do Stal, gdzie żegnamy ½ Tbg-a. Kolejne pożegnanie to Fujiego w Furmanach i w trójeczkę do S-rza na Jarmark Jagielloński jedziemy. 

Żar z nieba się leje, pot z czoła spływa, a my twardzi z pasją cali wracamy, na tle koni o zdjęcie prosimy i do domu odjeżdżamy...