Sandomierz - Skowierzyn - Dzierdziówka - Zbydniów - Kotowa Wola - Grębów - Jeziórko - Sandomierz, to miejsca odwiedzone dzisiejszego dnia. Pogoda wymarzona (prawdopodobnie wyczarowana przez Natalię z Pyrlandii), uczestników sporo i właściwie nie byłoby o czym pisać, gdyby nie ALINA. Już na ulicy Browarnej postanowiła zaplątać łańcuch w tryby, aby panowie inżynierowie mogli wykazać się pomocą. Po kilku kilometrach powtórka, tym razem rower został naprawiony i wyregulowany. Alina byla niepocieszona, ponieważ głównym naprawczym roweru był Fuji, a według niej tylko on miał pompkę.

Potem wszystko układało się doskonale, jechaliśmy spokojnie, rozmawiając o życiu i mniej poważnych sprawach.

W Skowierzynie dołączył do grupy Tomek z Gorzyc, znalazł stronę Equipy, uważnie obejrzał (pewnie zachwycił się nową szatą graficzną strony. Misiek brawo!), przeczytał i jedziemy razem.

W Grębowie powiększyła się grupa, dołączył pan Ludwik (znany z PTT). Niestety w Grębowie miał opuścić nas pan Zbyszek, musiał być o 14 w domu, ale placki Agi przekonały Go do pozostania.

Jeziórko, wszyscy ucieszeni, wreszcie przyjątko. Po dłuższym popasie padło hasło "zakulbaczyć" i zdziwienie Aliny. Co to znaczy? Czyżby coś nieprzyzwoitego? Ktoś musi wyjaśnić jej to słowo, może Stanisław?

Dojechaliśmy do S-rza, tradycyjne zdjęcie pod skarpą i do domu.