W Święto Narodowe Trzeciego Maja, tradycyjnie już pod lodem stawiła się nie mała Equipa w liczbie 18 sztuk. Trasa wybrana to ujście Sanu po drugiej naszej stronie, kierunek: Wrzawy, Skowierzyn, Radomyśl i okolice Pniowa. Pogoda dla Nas była słoneczna, przewodnik Viki powiedział start o 9-tej i wszyscy poszli jak każdy za każdym, do pewnej chwili... Była grupa, co chciała się ścigać z kolarką i zostawiła resztę w tyle na niedługo, zjednoczenie całkowite nastąpiło w Radomyślu pod sklepem. Małe zakupy: lody, napoje, tu też dołączyła do Nas jak na Święto Narodowe przystało czerwono-biała Merida ze Stalowej Woli - pozdrawiamy Smile 

Większość trasy to asfalt i mało ruchliwe drogi, ale nie było tak pięknie cały czas i trzeba było zjechać na szuter, co nie którzy albo co nie który nie był zadowolony, ale jak chciał jechać z grupą to musiał dać radę i być kwardy Smile I tu koniec marudzenia, nikomu nie jest łatwo, w ostateczności kolarka przeżyła i banan na twarzy był Smile

W końcu dojechaliśmy do celu "Rezerwat Przyrody Wisła pod Zawichostem". Część grupy nie wytrzymała i musiała sobie zmoczyć nóżki i tu nie wiem, czy moczyła te nóżki w Wiśle czy Sanie, jedno jest pewne: zmoczenie nóżek udało się. Byli nawet piraci, którzy nic nam nie zrobili Smile

Po wyschnięciu mokrego piasku z nóżek popedałowaliśmy dalej na obiecany piknik. Dalej mamy kamyczki pod kołami, ale za niedługo pojawił się asfalt i sklep w Antoniowie, tutaj trzeba było uzupełnić paliwa i te słodkie i te gorzkie, szczególnie z grupy witamin B, B1, B2, PP i B12 Wink oraz małe zakupy w stylu wczorajsza bułka i kawałek podlaskiej. Czekamy też na zaprzyjaźnionych Bikerów.

Wszyscy są, więc jedziemy pod wiatę na ognisko, pieczemy kiełbaski na iglastym drzewie i spożywamy witaminki, trochę relaksu nikomu jeszcze nie zaszkodziło, a przewodnik to nawet starał się odnowić skórę na twarzy Wink Było miło nawet bardzo, były bzy i piękne zapachy, ale wszystko co dobre się kończy i trzeba jechać dalej i tutaj grupa się dzieli. Nastąpił Przełom i dał znać do zrozumienia: żonaci na prawo, a nie żonaci na lewo i tu miałem osobiście dylemat, w którą stronę jechać Wink Ale jak sobie przypomniałem, że w domu czeka pstrąg z piekarnika, no i żona oczywiście, to grupa musi mi wybaczyć: decyzja moja była jasna Smile

Byłem w grupie powrotowej, która zacne tempo do domu trzymała, pozostała grupa pojechała jeszcze zwiedzać leśne antoniowskie ścieżki. Dziękuję Wszystkim za miło spędzony czas i do następnego.
Shimano Smile